wtorek, 24 listopada 2020

Od Różanej Gwiazdy do kogoś

 - Różany Krzewie, jesteś gotowy? - Na dźwięk słów wypowiedzianych przez medyka, niespokojnie poruszyłem uszami. Nie potrafiłem odpowiedzieć Ubłoconemu Futru. Od rana towarzyszył mi nieprzyjemny skurcz w żołądku, przez który nie potrafiłem przełknąć nawet kęsa złapanej przez pobratymców zwierzyny. Śmierć Kryształowej Gwiazdy zaskoczyła mnie. Sądziłem, że minie wiele księżyców, nim zastąpię go na stanowisku. Nie czułem się gotów na zmianę. Wbiłem wzrok w łapy. Nie mogłem zawieść byłego przywódcy. On we mnie wierzył. Przesunąłem wzrokiem po zgromadzonych wokoło mnie kotach. W ich spojrzeniach dostrzegłem nadzieję. Musiałem stawić czoła przeznaczeniu.
Podniosłem się z siadu i kiwnąłem głową do medyka.
- Nie mógłbym być bardziej gotów - odparłem pewnym głosem. Uniosłem łeb w górę. Słońce zachodziło. Jeśli chcemy dotrzeć do Księżycowego Źródła na czas, musimy się pośpieszyć. 
Bez słowa ruszyłem za wychodzącym z obozu medykiem. Sprawie pokonałem wzniesienie, wspinając się po wystających kamieniach. Odwróciłem się, aby spojrzeć na swój dom. Czułem, jakbym opuszczał go już na zawszę. Kiedy wrócę, nie będę już tym samym kotem. Nieprzyjemny skurcz powrócił. Wszystko się zmieni.
Ubłocone Futro zaprowadził nas w głąb naszych terenów. Owiały mnie znajome zapachy. Podziwiałem góry, jakbym widział je po raz pierwszy w życiu. Mógłbym przysiąc, że wołają mnie one ku sobie. Ich szept ogarniał mnie, sprawiając, że nie potrafiłem myśleć o niczym innym. To mój dom.
Wraz z medykiem zagłębiliśmy się w wąski korytarz. Owiała mnie ciemność, której towarzyszył przenikliwy chłód. Nastroszyłem futro. Wcześniej miałem przyjemność odwiedzić wnętrze jaskini, w której znajdowało się Księżycowe Źródło. Nie pamiętałem jednak do niego drogi - czułem, że bez Ubłoconego Futra zaginąłbym wśród labiryntu korytarzy. 
Z każdym kolejnym krokiem ogarniał mnie strach. Co, jeśli przodkowie mnie nie zaakceptują? Zostałem zastępcą niedawno! Co jeśli Klan Gwiazdy stwierdzi, że nie jestem gotów objąć stanowiska po Kryształowej Gwieździe?
Medyk najwyraźniej zdawał sobie sprawę z moich obaw. Pocieszająco przesunął ogonem po moim grzbiecie. W mroku zalśniły oczy kocura. Uspokoiłem oddech. Ubłocone Futro jest ze mną. 
Dotarliśmy do przestronnej jaskini. Grota była ziemna i pusta. Jedynie pośrodku niej, wśród wystających z ziemi stalagmitów, znajdowała się niewielka sadzawka, od której odpływał strumień. Ów ukryte w sercu gór jeziorko dawało źródło przepływającej przez nasze tereny rzece. 
Księżyc znalazł się w odpowiednim miejscu. Jego światło przez wąska szczelinę rozświetliło wnętrze groty. Staw, przy którym stałem zaczął lśnić. Poczułem, jak Ubłocone Futro siada obok mnie. Biło od niego ciepło. Kocur pochylił się nad powierzchnią wody i napił się. Dołączyłem do niego. 
***
Ponownie ogarnął mnie mrok. Obudziłem się. Czułem, jak oddycham ciężko z wysiłku. Spotkanie Klanu Gwiazd było niezwykłe. Bez słowa, po krótkim spojrzeniu na Ubłocone Futro, pobiegłem w stronę wyjścia. Chciałem się znaleźć na powierzchni jak najszybciej. Całkowicie zapomniałem o bólu, który towarzyszył mi w czasie otrzymywania żyć. Pozostało jednak uczucie, które dawało mi wiarę, iż mogę osiągnąć wszystko. 
Wyskoczyłem z tunelu. Zimny wiatr zmierzwił moje futro. Nie przeszkadzało mi to. Wspiąłem się na pobliski głaz i z wysokości podziwiałem tereny Klanu Ziemi. Przepełniła mnie duma. 
- Ubłocone Futro! - zawołałem w stronę medyka, który dopiero opuścił górski korytarz. Medyk dołączył do mnie. Usiadł obok i spojrzał w dal. 
- Podjąłeś już decyzję, kogo wybierzesz na zastępcę? - zapytał, wracając spojrzeniem na mnie. 
- Mam kogoś na oku - odpowiedziałem, zeskakując ze skały. - Wracajmy do obozu. 
Ruszyłem znajomą drogą. Ubłocone Futro szedł obok. Wyjątkowo nie zadawał żadnych pytań, a mi to wcale nie przeszkadzało. Musiałem poukładać myśli. Zaraz spotkam się z przyjaciółmi. Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę swoich pobratymców. Czułem się, jakbym nie widział ich od wielu księżyców. Ostatnie długości pokonałem kilkoma susami. Przed samym wejściem wartował Wroni Szept. Na mój widok skinął głową, ale nie odezwał się słowem. 
W ciszy wszedłem do śpiącego obozu.
***
- Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, aby samodzielnie polować, zgromadzą się pod Skałą Spotkań - wezwałem pobratymców na spotkanie. 
Minęła już pierwsza ekscytacja spowodowana moim powrotem. Koty zaczęły opuszczać legowiska, aby uczestniczyć w zebraniu. Wszyscy wiedzieli, dlaczego zwołałem to spotkanie. W ich oczach błyszczała ciekawość. 
Wziąłem głęboki oddech, a chwilę później przemówiłem:
- W związku z tym, że ani ja, ani cały klan nie da rady sprawnie funkcjonować bez zastępcy, podjąłem decyzję - zrobiłem pauzę, aby ostatni raz przemyśleć swój wybór. - Chciałbym prosić Wroni Szept, aby objął to stanowisko.
Wśród zgromadzonych rozległy się szepty. Ja zaś spojrzałem na starszego, szarego kocura. Wojownik uniósł dumnie łeb.
- To dla mnie zaszczyt - odparł, pochodząc do mnie. - Dziękuję, Różana Gwiazdo. Będę dbać o klan równie mocno, co do tej pory. Nie zawiodę was - zwrócił się głośniej do pobratymców. 
Początkowo zdziwiony klan zaczął wiwatować imię nowego zastępcy. Decyzja o wyborze Wroniego szeptu mogła musiała ich zaskoczyć. Nigdy nie dogadywałem się najlepiej z kocurem, jednak ufałem jego lojalności. Zastępca zdecydowanie da z siebie wszystko. 
Kolejno wyznaczyłem patrol, który wyruszy na poranny obchód terenu. Dodatkowo wybrałem koty, które będą mi towarzyszyć na zebraniu klanów. Dziś w nocy czeka mnie pierwsze zgromadzenie, w którym wezmę udział jako przywódca. Po zakończonym spotkaniu od razu poszedłem do legowiska, aby odpocząć. Mimo wymienionego posłania, owiał mnie zapach Kryształowej Gwiazdy. Zwinąłem się w kłębek i zasnąłem. Nie mogłem się doczekać zgromadzenia! 

Ktoś?

niedziela, 15 listopada 2020

Od Cynamonowej Gwiazdy

Ziewam rozbudzając, czas na trening! Jak dobrze, że ja swój ukończyłam, chodź lubię trenować innych. Ognisty wschód wytrenowałam! Jest teraz świetnym wojownikiem. Chodź jest chamski nadal… ehh. Wychodzę ze swojego legowiska szybkim krokiem. Słońce ledwo wchodzi. Mleczne futro ustala chyba patrole. Mam nadzieję, że nie będę szła na żaden. Wchodzę do legowiska uczniów. Senna łapa śpi. Uśmiecham się pod nosem. – Senna łapo pobudka! Czas na trening.- Miauczę miło. Pusto jest. Kotka wstaje zmęczona. Patrzy na mnie zmęczona, ona nie spała czy co? To jej pierwszy trening.- Idziemy trenować, rozumiesz? Kotka kiwa głową zmęczona. Obracam się i idę. Kotka idzie za mną. Coś czuje, że to nie będzie łatwy dzień.

~*~

Wchodzę, a raczej wbiegam do legowiska medyków. Mierzę medyka wzrokiem zdziwiona. Jak to Mchowa łapa umiera?! Czemu on NIC nie robi?! Wiem, że śmialiśmy się, że jak Mchowa łapa umrze to będzie mógł zrobić jedną dziwną rzecz, jednak ona nie może umrzeć! – Co się dzieje?! Czemu mój-a siostra-a umie-ra?- Senna łapa płaczę nad kotką. – Ma zbyt poważną wadę, nic nie da się zrobić.- Mruczy bez emocji Medyk. Mierzę go wściekła zrobić. Senna łapa wysuwa, wysuwa pazury. Mierzę uczennicę wzrokiem. Nachylam się nad kotką i liżę jej łepek. Mrużę oczy, nie oddycha. Senna łapa płaczę. Biedna kotka. Patrzę Czarnego ogona, czemu on nie czuje żadnych emocji?! Przecież była jego uczennicą! JEGO. Trenowali razem te całe zioła. Wiem, że był na zadowolony, że dostał chorego ucznia jednak to nie jej wina. Moja uczennica wybiega zapłakana z legowiska medyków. Patrzę na nią smutna. Każdy po śmierci bliskiej osoby czasu. Czas powinien wyleczyć niektóre rany. – Czemu nic nie zrobiłeś?!- Warczę wściekła. Czarny prycha. A ja mam iść z nim porozmawiać z klanem gwiazdy. Muszę szybko mianować ucznia medyka. Tylko klan jest słaby, za bardzo słaby. Potrzebujemy nowych uczniów, wojowników, kociaków, medyka – Nie dało się, zrozum.-Wysuwam pazury.- Nic nie rób nic głupiego, nie masz innego medyka. A porwać innemu klanowi nie wypada.- Jak on śmie! Jestem PRZYWÓDCĄ! To ja przewodzę klanem! On tylko leczy! Uderzam ogonem o ziemię wściekła i wychodzę z legowiska. Kilka kotów patrzy na legowiska medyka zdziwieni. – Co się stało?- Rdzawe futro patrzy na mnie zmartwiony. Jak to powiedzieć głośno? – Mchowa łapa umarła.- Koty patrzą na mnie zdziwieni.- Będziemy dziś czuwać.

~*~

– Senna łapo, na pewno Mchowa łapa by nie chciałabyś była załamana.- Siadam obok kotki. Mierzy mnie załamana wzrokiem.- Zmarła prawie księżyc temu, i pewnie czuje się świetnie w klanie gwiazdy. – Mam o niej zapominać?! Tak jak wy wszyscy?! W życiu!- Odskakuje i wyzuwa pazury. Biedna. Mrużę oczy. Muszę jej pomóc. W końcu jest moją uczennicą. Uśmiecham się słabo. – Spokojniej, ja też straciłam bliskie osoby i wiem jak to jest. Jednak chcesz by to wszystko, co umiesz przepadło?- Podchodzę do niej. I liżę ją po głowie. Szylkretowa chowa pazury i płaczę.- Opowiedzieć ci coś? – Proszę.- Uśmiecham się lekko. Co jej opowiedzieć? Jest dużo historii, które mogłabym opowiedzieć. – To tak. Gdy byłam uczniem, straciłam mentora. Moim pierwszym mentorem był Biały kieł, był bardzo mądra. Po tym chciałam się zabić, jednak Sójcza Gwiazda, Mój poprzednik i przybrany ojciec powstrzymał mnie i wziął na swojego ucznia. Trenowałam pod jego okiem, i zostałam w wieku 11 księżyców wojowniczką o imieniu Cynamonowe futro. Wytrenowałam jednego ucznia… potem zostałam zastępczynią. Życie było mi miłe, jednak Sójcza Gwiazda poszedł na polowanie z Mglistą Ścieżką, wróciła tylko ona. Wysłałam patrol jednak… nie zdążyłam. Dzięki chyba klanu gwiazdy, i kilku kotom nie zabiłam się. Podzieliłam sen z klanem Gwiazdy i otrzymałam 9 żywotów. I teraz jesteś moją uczennicą i trenuje się na najlepszą wojowniczkę w całym klanie!- Wstaje energicznie i odwracam się.- To co? Idziesz trenować?- Kotka wstaje powoli i wyprzedza mnie. – Będę najlepszą wojowniczką w klanie!- Wyprzedzam ją i zaczynam biec. Muszę swoje mięśnie rozgrzać, bo stawy mi się zastaną. Musi być bardziej pewna, jednak czuje, że będzie świetną wojowniczką.

Odeszła!

 

                            Mchowa łapa Uczennica medyka z klanu deszczu 

                               Przyczyna: Wada Genetyczna 

                                                           Postać Npc

                                              Odeszła do Klanu gwiazdy 

Szablon
Pandzika
Krigere